FAQ Zaloguj
Szukaj Profil
Użytkownicy Grupy
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Rejestracja
ALPEJSKIE SZLAKI 2017
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Forum Użytkowników Motocykla Honda Pan-European ST1100/ST1300 Strona Główna » TURYSTYKA » ALPEJSKIE SZLAKI 2017
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wojtek
zasłuzony
zasłuzony


Dołączył: 01 Cze 2009
Posty: 669
Przeczytał: 7 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Skąd: TORUŃ

 Post Wysłany: Wto 16:30, 01 Sie 2017    Temat postu: ALPEJSKIE SZLAKI 2017

ALPEJSKIE SZLAKI 2017

Na przygotowanie tej wyprawy poświęciliśmy trochę zimowego nudnego czasu i od razu przybyło nam energii, gdy szperaliśmy w necie, przewodnikach i jechaliśmy palcem po mapie. Jeszcze tylko 200 dni i ruszymy w podróż. Ciekawość i chęć poznania czegoś nowego każe nam znowu latem ruszyć na motocyklowy szlak. W kwietniu okazało się, że koniem pełnej krwi będzie BMW GTL 1600 - szczyt wygody, jakby „uszyty na miarę’’, spełniający marzenia o głodzie turystycznego luksusu. Wojtek to jedna z osób, która motocykl traktuje bardzo osobiście i nasze BMW dostąpiło zaszczytu wizyty na przeglądzie w salonie, do tego nowy laczek z tyłu, parę detali, żeby było ładnie. W końcu wypucowany, z zapakowanymi kuframi stoi przed garażem w piątek 7 lipca 2017 r. Ruszamy w drogę rano. Żeby doskoczyć do Landeck w Austrii, naszej bazy na trzy noce. Trzeba było dwóch dni, aby autostradami przejechać Polskę, Niemcy i dotrzeć do celu. Kilometry ubywały, ale były korki, przebudowa nawierzchni, ogromny ruch, przejazd przez Monachium i do tego coraz cieplej. Przed Garmisch Partenkirchen zjazd z autostrady w jedną wąską ścieżkę jakby nie do końca przemyślany. Tłok, korek jak do Zakopanego. No, ale motocykliści pomykali pomiędzy samochodami i udało się nam nieco przyspieszyć. W Garmi mnóstwo motorków wszelkich marek i w każdym wieku. Docieramy do Landeck wczesnym popołudniem i szukamy noclegu. Objeżdżamy miasteczko i trafiamy do hotelu Sunny na wzgórzu. Piękne miejsce. Marzymy o prysznicu i schłodzonym piwku po tym upalnym dniu. Przez te dwa dni 7 i 8 lipca 2017 r. przejechaliśmy 1335 km – jak mawia Wojtek kwintesencją jazdy motocyklem jest jazda motocyklem.





9 lipca 2017

Po nocnej burzy poranek w Landeck piękny i pogodny, więc nie marnujemy czasu i kierujemy się w drogę 186 . Mijane miejscowości jak z foldera turystycznego – cudowne, malownicze. Zaczynamy bajeczne motocyklowe winkle. Motocykliści są wszędzie. Wjeżdżamy do Obergurgl, tu świat zamyka pasmo Alp Oetzalskich. Droga się kończy, ale autobusy liniowe pomykają po winklach do Imst. Malutkie centrum z kościółkiem urocze.





Wracamy na główną trasę w kierunku Timelsjoch. Punkty widokowe piękne. Jesteśmy przed bramkami. Tu dłuższy postój, bo jest co oglądać. Punkt widokowy z wmurowanym fragmentem drzewa piniowego, które uważa się za królową Alp . Kryształ „Ajuna’’ symbolizuje zdobycie szczytu. Najbardziej zachwyciło nas Muzeum Motoryzacji. Ekspozycja tylu motocykli niemieckich, austriackich, angielskich, włoskich powalała z nóg. Wszelkie marki znane i rzadkie, motorki bardzo stare i trochę nowsze, większość wspaniale odrestaurowana, ale były i takie, które ząb czasu nadszarpnął. No niestety żadnej polskiej marki. A było ich tyle: Junak, SHL, WSK, WFM, Gazela, Osa, Komar i inne. Polska to jednak dziwny kraj, takie ogromne tradycje motoryzacyjne, a wszystko diabli wzięli. Jak bardzo, bardzo szkoda. Mnóstwo samochodów – porsche w różnych odsłonach, fordy. Zabytkowe dystrybutory i pełno narzędzi sprzed lat. Do tego zdjęcia, plakaty, tabliczki. Wystawa imponująca pod względem ilości eksponatów i sposobu ich prezentacji. Mało tego, restauracja to jakby przedłużenie muzealnej wystawy. Wszędzie motocykle: stojące, wiszące na ścianach i zamocowane pod sufitem. Klimat niepowtarzalny.
Bilecik i wjazd na Timelsjoch. Jest to przełęcz położona na wysokości 2509 m n.p.m., na granicy Austrii i Włoch. Oddziela Alpy Oetzalskie od Alp Sztubajskich. Łączy austriackie Solden z St. Leonardo we Włoszech. Droga do nieba w doskonałym austriackim wydaniu, czyli gładka, równiutka nawierzchnia. Trasa trudna, na podjazdach ostre winkle. Widoki piękne. Tak wysoko, a krówki leżą na skraju drogi i żują alpejską trawkę. To dawna ścieżka przemytników, dla upamiętnienia ich ryzykownego zajęcia postawiono przy niej pomnik. Jesteśmy na szczycie. Parkujemy i czas na sesję fotograficzną przy tablicy. Znajduje się tu mini muzeum z kamiennych bloków w którym umieszczono fotografie przedstawiające historię budowy drogi. Potem po włoskiej stronie – Passo Rombo. Winkle jeden za drugim, 18 tuneli. Widoki jak marzenie. Dojechaliśmy do St. Leonardo. To ładny włoski kurort, przystanek na włoską kawę i wracamy ta samą trasą. Pogoda piękna, więc delektujemy się alpejskimi widokami, wszystko widoczne jak na dłoni, skąpane w słońcu i zieleni, no bajka. Ten dzień to tylko 238 km niezapomnianych wrażeń, bo winkli nie brakowało. Nasz nowy motor na tych nieco zatłoczonych agrafkach spisywał się niezawodnie. Widziałam ciągły uśmiech na twarzy jego kierowcy. Już popołudnie i niebo ciemnieje coraz bardziej. W miasteczku Langenfeld zatrzymujemy się, wyciągamy deszczówki, ale zanim je włożyliśmy, pooglądaliśmy tyrolski festyn. Ludowe stroje, strzelanie z batów przez chłopców, muzyczka, zapach grilla, no ale zagrzmiało, więc wbijamy się w deszczówki i jedziemy. Deszcz lunął, a burzowe chmury powędrowały gdzieś dalej i przed Landeck niebo rozchmurzyło się. Wczesnym wieczorem spacerujemy po tym niedużym miasteczku. Ryneczek leży na dole, a na wzgórzu jest zamek z XIII w. i znajduje się kościół. Został on nowocześnie przebudowany w środku. Na ekranie przy wejściu można było oglądać historię remontu i konsekracji nowego ołtarza. Z okien naszego pokoju był on widoczny i można powiedzieć, że naszym przyjacielem został dzwon, którego dźwięk obwieszczał pełne godziny i wybijał ich liczbę. Można było w nocy nie patrzeć na zegarek, tylko policzyć, ile razy zabił.
Późny wieczór i kolejna burza nad naszym hotelem.























10 lipca 2017

Od rana cudowna pogoda. Ruszamy na Silvrettę drogą 188. To jedna z najpiękniejszych tras alpejskich w Tyrolu. Ta fantastyczna alpejska trasa rozciąga się od Galtur, gdzie jest bramka, obowiązkowo bilet i jedziemy. Łagodne winkle, jeziorko, gdzie wędkarze moczą kije, krowy pasą się na poboczu. Punkt widokowy przy jeziorze Silvretta. Wokół brzegu prowadzi ścieżka dla piechurów. Fotki, podziwiamy widoki i zjeżdżamy w dół do Partenen. Dopiero teraz zaczyna się jazda bez trzymanki – winkle, winkle, winkle … Wszędzie fantastyczne widoki na wiele alpejskich trzytysięczników i turkusowe tafle sztucznych zbiorników retencyjnych. Krótko mówiąc, jazda na dwóch gorących kółkach, emocjonująca droga. Zrobiłam zdjęcia z tylnej kanapy w czasie jazdy, jednak nawet najlepsze fotografie nie są w stanie oddać tego, co przeżyliśmy, pokonując trasę motocyklem. Tego dnia zrobiliśmy taką oto pętlę: z Landeck na Silvrettę przez Bludenz, Stuben do Landeck, ponad 200 km . Tak wyszło, że znaleźliśmy się w centrum miasteczka Stuben. Zaparkowaliśmy przy skwerze. Ławeczka czekała na takich jak my wędrowców. Zajadamy małe co nieco i patrzymy na jakąś górkę, jak fajnie, że nigdzie nie trzeba się śpieszyć, cisza, spokój, miodzio. Ruszamy i znowu niezłe zawijasy na drodze, bo jedziemy trasą Flexenpass. Widoki niezapomniane, jak to w Alpach. W końcu mkniemy po prostości, jak mówi nasz czteroletni wnuk Jaś. Landeck wieczorem spowijają czarne chmury i burza za burzą przez całą noc. Spakowaliśmy nasz dobytek, bo rano po śniadaniu mamy ruszyć w kierunku Bormio. Deszczówki czekają w pogotowiu …















11 lipca 2017

Alpy budzą nas słońcem i ciepełkiem, więc w bardzo dobrym nastroju opuszczamy to ładne miasteczko i ruszamy w kierunku Sankt Moritz. Droga 180 prawie pusta, temperatura tylko 9 w plusie i niebo zachmurzone. Wjeżdżamy do Szwajcarii, jednak jazdę spowalnia remont drogi do osławionego kurortu. Co i rusz światła, przejazd po szutrowej nawierzchni, mało luksusowo. Mgły zasnuwają Alpy przed Sankt Moritz.








Gdy wjeżdżamy do miasta, gdzie bywają celebryci i bohaterki romansów spędzają urlopy, słońce z przepraszającym uśmiechem wychodzi zza chmur. Dookoła jeziora hotele z dużą ilością gwiazdek i właściwie wszędzie tylko hotele. Pstryknęliśmy pamiątkowe fotki i opuszczamy ten ekskluzywny, jakiś dziwny świat.
Jedziemy drogą 29 na Berninę. Widoki bajeczne. Asfalt gładki jak stół i zakręt za zakrętem, ciągle w górę. W pewnym momencie droga pnie się równolegle z torami, po których jedzie pociąg Bernina Ekspres, towarzyszył nam przez wiele kilometrów. Linia kolejowa została zbudowana w 1910 r. i łączy Sankt Moritz z włoskim Tirano. W najwyższym punkcie Berniny jest spory parking. Robimy postój. Tu dodatkowa atrakcja. Helikopter transportuje pojemniki z betonem gdzieś w niedostępne miejsce w górach. Jedna runda trwa około 10 minut. Obserwujemy te przeloty śmigłowca i patrzymy na zaśnieżone szczyty Piz Bernina 4049 m.













Zjazd z Berniny jest tak samo malowniczy, zwłaszcza, że jest piękny słoneczny dzień. Trasa wije się licznymi zakrętami do Doliny Poschiavo i tu już widać pomieszanie nazw niemieckich i włoskich. Przede wszystkim rośnie temperatura, jest ponad 30 w plusie. Wita nas Italia. Zjeżdżamy do Tirano. Miasteczko z wąskimi uliczkami i wiekową zabudową, kamienne mury pamiętają odległą przeszłość.
Jedziemy do Bormio. Zaskakuje nas piękno tego włoskiego kurortu, wszystkie domy, pensjonaty dosłownie toną w kwiatach. Objeżdżamy uliczki i trafiamy na hotelik na wzgórzu z widokiem na Bormio. Mamy nocleg na dwie noce.



Jest wczesne popołudnie. Wsiadamy na moto i postanawiamy rozejrzeć się po okolicy. Wszystkie znaki prowadzą na Stelvio. Żadnych bramek, żadnych opłat. Kultowa droga z nowym asfaltem, oznaczona białymi pasami, no zupełnie jak nie włoskie standardy. Na początku winkle z krainy łagodności, ale im wyżej, tym ostrzejsze dosłowne agrafki. Doznania niesamowite, dookoła nagie skały, poziom adrenaliny podniesiony na maksa no i ruch na trasie niemały- samochody, rowerzyści, motocykliści solo wyprzedzali wszystkich. Docieramy do panoramy na szczycie 2757 m n.p.m. A tu jak w kurorcie- stoiska z mnóstwem suwenirów, knajpki, mini bary i tłum ludzi, parking pełen motocykli. Stelvio jak magnes przyciąga motocyklistów z całej Europy. Parkujemy i potrzebujemy trochę czasu, żeby ochłonąć po tej fantastycznej drodze, gdzie tylko zakręty, zakręty, zakręty…. Wchodzimy do kapliczki i zapalamy świecę, bo anioły czuwają nad naszą wyprawą. Teraz spokojnie podziwiamy panoramę, robimy zdjęcia, oglądamy suweniry. Pojawiają się ciemne chmury, tak wysoko mogą zaskoczyć gwałtowną zmianą pogody.

















Wracamy do Bormio. Zjazd wydaje się być łatwiejszy, bo widać, co się dzieje za ostrym winklem. Pogoda nie zrobiła psikusa i było super. Wrażenia trudno opisać, to trzeba przeżyć. Zdjęcia, które zrobiłam w czasie jazdy w niewielkim stopniu pokazują, jak potężne są Alpy. Podziw budzi to, że dawne szlaki handlowe przez Alpy zostały przeobrażone w nowoczesne asfaltowe drogi, bezpieczne dla wszystkich. Ta droga została zbudowana w latach 1820 – 1826. Po 269 km wczesny wieczór z piwkiem na ławeczce i panoramą Bormio w dole. Lubimy te nasze wyprawy we dwoje, bo rozumiemy się w pół słowa, w pół uśmiechu, w pół spojrzenia.

12 lipca 2017

Ten piękny słoneczny dzień zaczynamy od ... Stelvio. Tak to prawda, wjeżdżamy po raz drugi. Wojtek chciał nacieszyć się prowadzeniem Bmki po agrafkach w komfortowej porannej pustce na trasie. Nie miałam nic przeciwko temu, całym sercem byłam za. Tak na spokojnie przyjrzałam się widokom i robiłam zdjęcia. Wszystkie winkle mają tabliczki z numerami. Po przejechaniu 40 zakrętów postawiliśmy motocykl przy tablicy z napisem Stelvio, żeby zrobić fotki. Na parkingu jeszcze mało turystów. Pogoda marzenie, mieliśmy czas, aby spokojnie przyjrzeć się majestatycznym szczytom i popatrzeć, jak to miejsce tętni życiem. Do wagonika kolejki linowej wsiedli narciarze, aby szusować po lodowcu. W kapliczce cisza, zapaliliśmy dwie świece i myślimy o życiu, które przypomina ważkę, bo tak szybko umyka.
Momentalnie przybywa motocyklistów, rowerzystów i „narciarzy’’ na nartorolkach. Największe poruszenie wzbudził niepełnosprawny Walter Ablinger, który jest dwukrotnym medalistą paraolimpiad - złoto Londyn 2012, srebro Rio 2016. Ma 49 lat i w tym roku zdobywa alpejskie szczyty na specjalnym rowerze, w pozycji leżącej pedałuje rękoma. Był na Timelsjochu, wyprawę miał zakończyć na Grossglocknerze. Towarzyszyli mu dziennikarze z lokalnej TV, którzy pytali zmęczonego sportowca o ten trudny podjazd na Stelvio. Dookoła zgromadzili się ludzie i gratulowali mu siły i odwagi. Od handlujących pamiątkami otrzymał koszulkę i czapeczkę pod kask. Redaktorzy nas także zapytali, co myślimy wyzwaniu, które podjął Pan Walter. Wojtek wyraził szacun dla jego samozaparcia, po prostu czapki z głów, ja powiedziałam, że napiszę relację o naszym wyjeździe w Alpy i wspomnę o tym niezwykłym wyczynie Waltera. Jego opiekunowi podaliśmy adres naszego forum. Dostaliśmy zdjęcie dzielnego mistrza z jego autografem. To naprawdę twardy gość.
Niemałe nasze rozbawienie wzbudziła Japonka, cała grupa przybyła busem. Zgrabne dziewczę w extra krótkich spodenkach i w klapkach na mega wysokich obcasach biegło za grupką facetów w butach sportowych. Stelvio na obcasach ? Czemu nie.
Jeszcze przegląd pamiątek, no i znalazłam super mięciutki szal komin (szaliki to moja słabość) z fajnym nadrukiem STELVIO. To była rzecz z typu „must have’’.
Motocyklistów przybywało z każdą chwilą. Porozmawialiśmy z trzema Polakami z Krakowa, którzy też na moto krążą między alpejskimi górkami. Nacieszyliśmy niezwykłym Stelvio i zjeżdżamy do Bormio . Winkle super, panorama Alp niezapomniana.























W Bormio chwila relaksu i ruszamy do Livigno. Początek Passo Foscagno pośród małych miejscowości. Droga łagodnie wije się między zielonymi wzgórzami. W końcu zakręty nabierają ostrości a wokół nagie zielone wysokie zbocza. Jesteśmy na szczycie Passo Foscagno 2291 m n.p.m. Nieco dalej nieco niższe Passo Eira 2208 m n.p.m., ostatnie 12 km to zjazd do Livigno położonego w uroczej dolinie. Cicho i spokojnie, bo właśnie jest czas sjesty. Mnóstwo niedużych hotelików i pensjonatów. Większość czeka na amatorów zimowych uciech. Dla motocyklistów to tylko miejsce przejazdu do Szwajcarii. Siedzimy na ławeczce i patrzymy, jak niespiesznie toczy się życie. Wracamy do Bormio bez pośpiechu, Wojtek choć trochę też chce pooglądać widoki jak z pocztówki. Luzik dziś tylko 193 km .
Wieczór z lokalnym piwkiem i pyszną pizzą, którą pieką od 19-tej w pizzerii w naszym hotelu Eira. Siedzimy na ławeczce. Bormio w dole, góry na wyciagnięcie ręki. Słońce świeci. Pięknie tu, ale jutro raniutko czas ruszać dalej. Coś w tym musi być, że człowiek jedzie tyscące kilometrów, żeby znowu zobaczyć Grossglocknera…











13 lipca 2017

Żegnamy Włochy, ale nie tak łatwo powiedzieć Arrivederci, bo do przejechania mamy ponad 450 km po włoskich dróżkach. Wyjechaliśmy z Bormio o 8 rano i wydawało się nam, że trasę przez Tirano, Bolzano, Brixe, Brunieck w kierunku Lienz pokonamy w przyzwoitym tempie, jak na motocyklistów przystało. No cóż jazda była z norweską prędkością. Najpierw zmierzyliśmy się z górskimi trasami w Alpach Retyckich- Passo Aprica i Passo Tonale. Mnóstwo łagodnych winkli. Droga wiła się jak wąż pomiędzy górami . Wśród wysokich skał, pomiędzy drzewami co i rusz jakaś ruina, zamek, fragment murów, kościoły, kapliczki stoją na straży i przywołują odległą historię tych miejsc.





Trochę przyspieszenia było na autostradzie, raptem 60 km, ale przy 33 stopniach w plusie powiewało przyjemnie. Przed Brunieck zmiana krajobrazu. Wzgórza, winorośle, sady, jakieś jezioro i w końcu wjeżdżamy do Austrii. Widać już szczyty, no i ochłodziło się, jak przyjemnie. Jedziemy drogą na Mitersill. Tu już byliśmy 7 lat temu. Rwąca rzeka Isel, a potem dostojne Taury, które okrywają chmury. Już tylko 14 w plusie. Bramki przed tunelem, który ma długość 5304 m, pokonujemy Felber Tauren Strasse, atrakcją jest kilka długich galerii. Znajome Zell am See, Bruck, tu byliśmy w 2010 i w 2013. Nie ma wolnych pokoi w pensjonacie, który miło wspominaliśmy, więc pojechaliśmy do Fusch no i mamy nocleg w znanym polskim motocyklistom Imbachhorn. Polacy okupują to miejsce, choć na parkingu motocykl tylko nasz. Szefowa pozdrawia Marcina. (SPILEGO).
Wieczorny spacer po grillowej kolacji z bonusem. Trafiamy na przemarsz orkiestry, wszyscy ubrani w bawarskie stroje. Orszak pod wodzą dyrygenta gra marsza. Wszyscy idą amfiteatru. Zaczął się koncert w bawarskim stylu. Usłyszeliśmy polki, marsze i utwory z list przebojów w nowej aranżacji. Żeby słuchacze mieli dobry humor, dwie panie w bawarskich strojach częstowały sznapsem lub naleweczką za 1 euro. Wódeczka była nalewana z dużego rogu. Kieliszeczek ducha Bawarii smakował wybornie. Wieczór zakończył się dawką kultury w międzynarodowym towarzystwie, bowiem wśród publiczności, oprócz Austriaków, byli Finowie, Niemcy, Holendrzy, Rosjanie no i Polacy. Wracaliśmy do pensjonatu, gdy zmierzch zapadał nad Alpami w Fusch. Jutro znowu na Grossglocknerze, oj stęskniliśmy się za tymi alpejskimi zawijasami…





14 lipca 2017

Rano śniadanie i ruszamy na kultową trasę Grossglockner Hochalpenstrasse. Przerwa była długa. Pierwszy raz 2010 rok, w 2013 roku przejechaliśmy ją dwa razy. Bramki, bilet i przystanek, żeby znowu zrobić w tym samym miejscu zdjęcia. Zaczynają się pierwsze winkle. Widoki cudne. Droga łagodnymi zakrętami pnie się w górę. Robię fotki, bo pejzaż przepiękny- szczyty owinięte welonem lekkiej mgiełki. Jesteśmy na słynnym „bike point’’. Sesja zdjęciowa w tych samych miejscach co przed laty. Dookoła Alpy w słonecznym blasku. Pięknie! Potem Fuscher Lake, niewielka śnieżna zaspa, no cóż, połowa lipca, ale są śliczne kwiatki. Oglądamy wagonik i fragment torów, to przywołanie historii budowy drogi w latach 1930- 1935 . Jedziemy dalej. Pojawiają się tumany mgły, im wyżej, tym niebo coraz bardziej zachmurzone. Dojeżdżamy do Kaiser- Franz- Josefs- Hohe. To punkt widokowy na Grossglocknera i lodowiec Pasterze. Przyglądamy się tym cudom natury. Spotykamy grupę motocyklistów z Torunia i okolic.
Gdy jedliśmy bułki, przysiadł się kos i poczęstowaliśmy go okruszkami. Niebo pociemniało, zaczęło mżyć. Wracamy. Alpy pokazały swój pazur. Nagle mgła zrobiła się tak gęsta, że drogę ledwo było widać. Asfalt mokry, leci kapuśniaczek, temperatura spadła do 6 w plusie. Przerażające warunki do jazdy wysoko w górach. Całe szczęście, że białe pasy na drodze były świeżo odmalowane i można było dostrzec kolejne winkle. Wojtek jechał ostrożnie, ale pewnie, a ja odliczałam kolejne ponumerowane zakręty pogrążone w białym mleku mgły. To były bardzo stresujące minuty na motocyklu. Co za ulga, gdy nagle mgła rozrzedza się, rozjaśnia się niebo i znowu widać drogę. Napięcie opadło. Alpy są nieprzewidywalne. To była lekcja pokory wobec potęgi gór, gdzie pogoda może momentalnie zmienić się i zagrozić bezpieczeństwu jazdy na motocyklu. W Bruck zaświeciło słońce, ale szczyty spowijały skłębione czarne chmury. Tę kultową trasę przejechaliśmy kilka razy - w słońcu, w ulewie i w totalnej mgle. Dostarczyła nam niezapomnianych przeżyć.
Popołudnie w Fusch deszczowe, rozjaśniało się na krótko. Nasza alpejska przygoda kończy się. Pakowanie i czeka nas długi powrót do naszego pięknego kraju.

























15 lipca 2017

W deszczówkach ruszamy z Fusch, pada dość mocno przez ok 75 km, ale w końcu na horyzoncie jasne niebo. Austria pożegnała nas kolejnym deszczem. Za Czeskimi Budziejowicami znowu lepsza pogoda. Praga prawie bez korków i w końcu ostatnie malownicze winkle przed Jakuszycami po stronie czeskiej, a Polsce znowu deszcz i po 17 jesteśmy w Szklarskiej Porębie, gdzie świeci słońce. Pierwszy pensjonat i mamy luksusowy nocleg. Po 621 km zdejmujemy deszczochrony i motocyklowe wdzianka. Ogarniamy się i spacer po karkonoskim kurorcie.

16 lipca 2017

518 km autostradą i jesteśmy w Toruniu.
Przejechaliśmy tysiące km i w naszej pamięci pozostaną wspaniale pejzaże i niezapomniane wrażenia.
To trzeba zobaczyć, żaden opis, żadne zdjęcia tego nie oddają.

Czas na puentę:

Jak żyją ludzie, co nie jeżdżą na motocyklu?
Może ktoś wie?

Danka.

Tradycyjnie maleńkie podsumowanie Wojtka.

Cała wyprawa to 3885 km.
Aby to przejechać, potrzebowaliśmy 199 l paliwa. Ok 5,1/100.
Austria, Niemcy to wydatek ok 1,3 Euro, we Włoszech 1,75.
Noclegi tradycyjnie bez rezerwacji i bez żadnych problemów.
Starałem się płacić kartą, chociaż nie wszędzie było to możliwe.
Tradycyjnie wyrobiłem kartę EKUZ, oraz dodatkowe ubezpieczenie w PZU.
Spotkani ludzie bardzo przyjaźni, zawsze czuliśmy się bezpiecznie.

Ta wyprawa to już historia, pozostają zdjęcia, magnesy na lodówkę, oraz kamyki na tabliczkach z opisem miejsc, w których byliśmy.

Pozdrawiamy wszystkich serdecznie.
Danka i Wojtek Razz Razz


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wojtek dnia Śro 5:34, 02 Sie 2017, w całości zmieniany 9 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
DANY
zasłuzony
zasłuzony


Dołączył: 17 Lis 2014
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Skąd: ŁÓDŹ

 Post Wysłany: Wto 16:45, 01 Sie 2017    Temat postu:

Brawo Wy ! pięknie ! sie naczytałem , ale teraz bym pooglądał , kiedy foty ?
Gratulacje , piękna wycieczka na pięknej maszynie Very Happy
Alpy zawsze piękne Wink


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
wojtek
zasłuzony
zasłuzony


Dołączył: 01 Cze 2009
Posty: 669
Przeczytał: 7 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Skąd: TORUŃ

 Post Wysłany: Śro 5:44, 02 Sie 2017    Temat postu:

Szczęśliwie udało sie wstawić zdjęcia.
Teraz jest ok.

Pozdrawiamy. Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
DANY
zasłuzony
zasłuzony


Dołączył: 17 Lis 2014
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Skąd: ŁÓDŹ

 Post Wysłany: Śro 6:33, 02 Sie 2017    Temat postu:

Teraz i ja jestem zadowolony Very Happy
super foty ! oj by się w Alpy ciągle wracało Wink


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
grabi
zasłuzony
zasłuzony


Dołączył: 10 Mar 2014
Posty: 1095
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Skąd: Ziemia Obiecana

 Post Wysłany: Śro 8:00, 02 Sie 2017    Temat postu:

Super fotki, super relacja, znajome klimaty

Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
TomaszC
zasłuzony
zasłuzony


Dołączył: 09 Kwi 2013
Posty: 1153
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Skąd: Włynkówko k.Ustki

 Post Wysłany: Śro 8:06, 02 Sie 2017    Temat postu:

Czytając takie sprawozdanie to każdy jest zadowolony. Pięknie się czyta i wspomina miejsca, gdzie się było.
Relacja jak zwykle wzorcowa.
Jadźcie jeszcze gdzieś i coś napiszcie!


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Spili
moderator zasłużony
moderator zasłużony


Dołączył: 22 Sie 2009
Posty: 1754
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 25 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Skąd: SD

 Post Wysłany: Śro 8:49, 02 Sie 2017    Temat postu:

Alpy zawsze piękne Smile
Danusia jak zwykle poziom opisów rewelacyjny Smile
Super Smile


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
samad
zasłuzony
zasłuzony


Dołączył: 13 Wrz 2009
Posty: 1426
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Skąd: Jasień/Żary/LUBUSKIE

 Post Wysłany: Śro 9:55, 02 Sie 2017    Temat postu:

Jednym słowem - super.......... Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
max-serwis1
wymiatacz
wymiatacz


Dołączył: 05 Cze 2012
Posty: 372
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Skąd: Wolsztyn

 Post Wysłany: Śro 13:33, 02 Sie 2017    Temat postu:

No elegancko. Jak zawsze z resztą ! Tylko trzeba było wybrać się w tą podróż tydzień wcześniej . Zahaczyć o Garmisch . Właśnie w tym terminie odbywało się coroczne święto BMW Motorrad . Było naprawdę wspaniale. Doskonała miejscówka na wypad właśnie w Alpy Wink

Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
r.urbanski
.
.


Dołączył: 20 Mar 2010
Posty: 2246
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Skąd: Sieradz

 Post Wysłany: Śro 14:49, 02 Sie 2017    Temat postu:

Tradycyjnie

Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
manius
wymiatacz
wymiatacz


Dołączył: 30 Sty 2016
Posty: 333
Przeczytał: 12 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Skąd: Wieliczka

 Post Wysłany: Śro 17:56, 02 Sie 2017    Temat postu:

Relacja i zdjęcia Super-fajnie się czyta i ogląda.Ja też z moją drugą połówką w niedzielę ruszam na podbój przełęczy alpejskich.Pozdrawiam.
Jak mniej więcej wychodzą ceny noclegów.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez manius dnia Śro 18:01, 02 Sie 2017, w całości zmieniany 1 raz
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
wojtek
zasłuzony
zasłuzony


Dołączył: 01 Cze 2009
Posty: 669
Przeczytał: 7 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Skąd: TORUŃ

 Post Wysłany: Śro 18:54, 02 Sie 2017    Temat postu:

Austria, ok 60 euro ze śniadaniem za dwie osoby.
Włochy to wydatek ok 80 euro także ze śniadaniem
za dwie osoby.
W Szwajcarii nie nocowaliśmy.
Szklarska Poręba 160 zł.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Michallica
wyjadacz
wyjadacz


Dołączył: 27 Kwi 2015
Posty: 645
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Skąd: Tomaszów Mazowiecki

 Post Wysłany: Śro 20:35, 02 Sie 2017    Temat postu:

Miazga! Super relacja! Muszę się zgłosić na korepetycje z tworzenia takiej relacji :-)

Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
manius
wymiatacz
wymiatacz


Dołączył: 30 Sty 2016
Posty: 333
Przeczytał: 12 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Skąd: Wieliczka

 Post Wysłany: Śro 22:01, 02 Sie 2017    Temat postu:

Ok.Dzięki

Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Michał F.
wyjadacz
wyjadacz


Dołączył: 21 Cze 2015
Posty: 512
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Skąd: Wrocław

 Post Wysłany: Pią 5:23, 04 Sie 2017    Temat postu:

Jak zawsze super relacja
Życzę kolejnych nie mniej udanych wyjazdów.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
malimax
stary wymiatacz
stary wymiatacz


Dołączył: 25 Lut 2014
Posty: 457
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Skąd: Toruń

 Post Wysłany: Pią 6:56, 04 Sie 2017    Temat postu:

Super relacja .

Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
tumba
zasłuzony
zasłuzony


Dołączył: 16 Lut 2013
Posty: 552
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Skąd: Iława

 Post Wysłany: Pią 8:54, 04 Sie 2017    Temat postu:

Kolejny opis do kolekcji. Dziękuję i gratuluję wyprawy

Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
grzesieklu
zasłuzony
zasłuzony


Dołączył: 10 Lis 2011
Posty: 730
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Skąd: lublin

 Post Wysłany: Nie 17:50, 06 Sie 2017    Temat postu:

Super relacja

Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
norbert
zasłuzony
zasłuzony


Dołączył: 20 Lut 2012
Posty: 1507
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Skąd: Warszawa

 Post Wysłany: Pon 20:53, 07 Sie 2017    Temat postu:

Jak zwykle pięknie i wspaniałe.
Gratki super.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
dziadek
stary wyjadacz
stary wyjadacz


Dołączył: 07 Lip 2009
Posty: 841
Przeczytał: 8 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Skąd: Chełm

 Post Wysłany: Pon 10:34, 04 Wrz 2017    Temat postu:

Masz rację. Alpy zawsze piękne. A w takiej relacji to jeszcze zyskują.

Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
peptek
stary wymiatacz
stary wymiatacz


Dołączył: 04 Paź 2012
Posty: 466
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Skąd: WŁOCŁAWEK

 Post Wysłany: Pią 6:06, 26 Sty 2018    Temat postu:

Myślę o Alpach na ten rok i przeglądam alpejskie opowieści. Czytam teraz Twoją opowieść i widzę, że byliśmy w tych samych miejscach w tym samym czasie. Ja zameldowałem się w Kaunertal 10 lipca na trzy dni w [link widoczny dla zalogowanych] Very Happy

Na Stelvio byłem 12 lipca. około południa. A jak Ci wspominałem widziałem potem Wasze moto na Grosclocknerze Very Happy Very Happy Very Happy

[link widoczny dla zalogowanych]

I mamy podobne zainteresowania Very Happy Very Happy

[link widoczny dla zalogowanych]


Tak na marginesie jest stronka ze zdjęciami które robi gość na Stelvio. Możesz znaleźć siebie jak zjeżdżałeś w kierunku północnym
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
DANY
zasłuzony
zasłuzony


Dołączył: 17 Lis 2014
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Skąd: ŁÓDŹ

 Post Wysłany: Pią 10:07, 26 Sty 2018    Temat postu:

Peptek , oszczędna ta Twoja relacja Very Happy Very Happy Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
peptek
stary wymiatacz
stary wymiatacz


Dołączył: 04 Paź 2012
Posty: 466
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Skąd: WŁOCŁAWEK

 Post Wysłany: Pią 10:43, 26 Sty 2018    Temat postu:

Very Happy Very Happy Very Happy Very Happy Very Happy
Mocno się streścilem


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
wojtek
zasłuzony
zasłuzony


Dołączył: 01 Cze 2009
Posty: 669
Przeczytał: 7 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Skąd: TORUŃ

 Post Wysłany: Śro 9:27, 03 Lut 2021    Temat postu:

A Marcin ( SPILI ) nadal milczy o ubiegłorocznych letnich wojażach.
Jak go zdyscyplinować ?

W zastępstwie może takie wspomnienia.

Pozdrawiamy cieplutko.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
jerzyk
V


Dołączył: 15 Gru 2010
Posty: 2544
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 29 razy
Ostrzeżeń: 1/3

Skąd: KT

 Post Wysłany: Śro 12:53, 03 Lut 2021    Temat postu:

Spili, dawaj, nie daj się prosić i ze szczegółami Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Ciok
maniak postów
maniak postów


Dołączył: 28 Lis 2020
Posty: 102
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Skąd: WPR

 Post Wysłany: Czw 22:40, 04 Lut 2021    Temat postu:

Przeczytałem i obejrzałem zdjęcia.
Bardzo mi się relacja podoba.
Dzięki.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
TomaszC
zasłuzony
zasłuzony


Dołączył: 09 Kwi 2013
Posty: 1153
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Skąd: Włynkówko k.Ustki

 Post Wysłany: Sob 17:34, 06 Lut 2021    Temat postu:

A Marcin dalej milczy....

Generalnie to cisza na tym forum. Nikogo nie słychać, nikogo nie widać :-(


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Forum Użytkowników Motocykla Honda Pan-European ST1100/ST1300 Strona Główna » TURYSTYKA » ALPEJSKIE SZLAKI 2017
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach




Solaris phpBB theme/template by Jakob Persson
Copyright © Jakob Persson 2003

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group